[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wać. Zresztą najpózniej po trzech miesiącach mdłoś-
ci przejdÄ….
Widzę, że nadal lubisz bruschettę zauważył
Carlos, obserwując z pewnym zdziwieniem, z jaką żar-
łocznością Sara pałaszuje swoją porcję.
NARZECZONA DOKTORA 53
Bardzo wymamrotała. W Londynie starałam
się zrobić swoją własną wersję. Przygotowywałam
grzankę, w którą wcierałam sól i czosnek, a na koniec
oliwÄ™. Potem jeszcze tylko plasterki pomidora i goto-
we. Pycha.
A propos Londynu zagadnÄ…Å‚ Carlos. Opo-
wiedz, co ciekawego się u ciebie działo. Zdaje się, że
byłaś z jakimś chłopakiem. Jak miał na imię?
Wzięła do ust następny kęs, by mieć czas opanować
emocje.
Robin. Ale zdecydowaliśmy się rozstać i udało
się to zrobić w przyjazny sposób. Oboje chcieliśmy
wyrwać się z Londynu. Robin dostał pracę w Afryce
w ekipie medycznej prowadzonej przez Francuzów.
Rozstanie bez urazów? Dość to niezwykłe u ko-
chanków.
To prawda. Ale w naszym przypadku rzeczywiÅ›-
cie tak było odparła i wytarła usta serwetką, by ukryć
wyraz twarzy.
Wolała nie przypominać sobie, jak wyglądał ich
pożegnalny wieczór, gdy wypili dwie butelki szam-
pana. Na szczęście w tym momencie na stół wjechały
zamówione przez nich dania.
Spaghetti wyglądało tak smakowicie, że natych-
miast się na nie rzuciła. Od razu zauważyła, że kucharz
nie szczędził bekonu, jajek i sera. Smakowało tak, jak
lubiła.
Zdaje się, że i u ciebie sytuacja się zmieniła,
Carlosie kontynuowała. Kilka lat temu mieszkałeś
z jakÄ…Å› dziewczynÄ…, prawda?
Chodzi ci o Christinę? Tak, ale była to ogromna
54 MARGARET BARKER
pomyłka. Najpierw, jako znajomi, postanowiliśmy ra-
zem wynająć mieszkanie. Tak dobrze nam się układa-
ło, że zostaliśmy kochankami. Niedługo potem Chris-
tina zaczęła nalegać, żebym poznał jej rodzinę.
Carlos przewrócił oczami. Sara roześmiała się, wi-
dząc, jak w przesadny sposób ukazuje rozpacz. Tym-
czasem on nachylił się do niej i zaczął mówić kon-
spiracyjnym szeptem, rozglÄ…dajÄ…c siÄ™ po sali z udawa-
nym wyrazem strachu na twarzy, jak gdyby się bał, że
ktoś go podsłucha.
Jej matka była straszna. Dominująca, wszystkim
narzucała swoje zdanie i podobnie jak Christina nacis-
kała na jak najszybszy ślub. %7łycie na kocią łapę było
dla niej nie do pomyślenia. Wierz mi, zmykałem, aż
się kurzyło. W ciągu kilku godzin okazało się, że Chis-
tina i ja nie mamy ze sobą nic wspólnego.
I wtedy przeniosłeś się do służbowego mieszka-
nia w szpitalu?
Tak. Uznałem, że to dla mnie bezpieczniejsze
miejsce, a przy okazji ogromna wygoda. Jednak które-
goś dnia... Carlos odłożył widelec i spojrzał w bok.
Któregoś dnia, kiedy poznam kogoś odpowiedniego,
wyniosę się stamtąd. No, ale dość o mnie. Opowiedz
mi o nocnym życiu w Londynie, o sztukach teatral-
nych, filmach, które widziałaś. >ow. Przecież życie
w Londynie musi być piekielnie interesujące.
Cofnęła się pamięcią, zastanawiając się, czym mo-
że zaimponować Carlosowi. W istocie, gdy wracała
z dyżuru do domu, była zbyt zmęczona, by gdziekol-
wiek iść. A jeśli miała ochotę, to zwykle Robin miał
dyżur, a samej nie chciało jej się ruszać z domu.
NARZECZONA DOKTORA 55
W tych rzadkich przypadkach, gdy i ona, i Robin
wracali do domu razem, kończyło się na wypożycze-
niu filmu i zamówieniu pizzy. Słynne londyńskie teat-
ry i sale koncertowe musiały się obejść bez nich.
Dlatego też tak bardzo podniecała ją perspektywa
przenosin do Rzymu. Tu, mając u boku pełnego inic-
jatywy Carlosa, wszystko zaplanuje sobie inaczej.
Nagle w jej marzenia wdarła się myśl, że musi się
wstrzymać z planowaniem beztroskiego życia. Przy-
pomniała sobie o ciąży i o związanych z nią trudach
codziennego bytowania. Potem będzie miała pod opie-
ką dziecko, a może nawet dzieci. Nie może bowiem
wykluczać możliwości, że urodzi blizniaki. W jej ro-
dzinie to norma, czego ona i Lucy są przykładem.
Jeśli pozwolisz, na deser wezmę sałatkę owoco-
wą powiedziała. Potrzebuję sporej porcji witamin
dla... dla siebie.
Oczywiście. Zamówię też kawę i może jeszcze
coÅ› mocniejszego?
Dziękuję, dla mnie tylko deser. Kawa o tej porze
nie pozwoli mi zasnąć. A alkoholu nie mogę pić. To
znaczy... boję się, że będę miała kaca.
Po kieliszku wina czy campari? Carlos patrzył
na nią z niedowierzaniem. Rzeczywiście mocno się
zmieniłaś. Pamiętasz, jak twoi rodzice zaprosili kiedyś
wszystkich do pubu?
Oj tak! Uśmiechnęła się z rozmarzeniem.
Próbowałam po kolei każdego gatunku lokalnego pi-
wa, a nie był to najlepszy pomysł.
Rzeczywiście. Carlos posłał jej pełen radości
uśmiech. Rozsądna Lucy nie tknęła nic, ale ty,
56 MARGARET BARKER
jak zwykle w gorącej wodzie kąpana, musiałaś za-
ryzykować. Zawsze mnie zastanawiało, skąd u was
taka różnica charakterów. Może dlatego, że Lucy jest
starsza?
Jest starsza ode mnie tylko o dziesięć minut!
Ale o dziesięć lat mądrzejsza.
Jak śmiesz! Spojrzała na Carlosa z udawanym
oburzeniem. Nawet jeśli to prawda, nie powinieneś
tego mówić. Zawsze zazdrościłam Lucy tej roztropno-
ści. Podam ci pewien fakt, o którym chyba nie wiesz.
Kiedy zmarła nasza babcia, zostawiła mnie i Lucy
posiadłość wiejską. Byłam za tym, żeby ją sprzedać,
ponieważ nie miałam grosza przy duszy. Lucy zapro-
ponowała z kolei, że odkupi moją część. Bez wahania
się zgodziłam, ponieważ potrzebowałam na gwałt pie-
niędzy na wynajęcie mieszkania. Teraz posiadłość jest
warta dwa razy więcej niż dziesięć lat temu, a ja nadal
nie mam ani grosza, bo wszystko wydałam na miesz-
kanie.
Ale za to w Londynie mogłaś poszaleć.
Początkowo szalałam, czasami nawet przekra-
czałam pewne granice... Uśmiechnęła się do swoich
myśli. Dlatego dziś wolę zrezygnować z alkoholu.
No to zapłacę i wracamy.
Zaczęłopadać, więc Carlos zaproponował taksówkę.
Jestem za. Wprawdzie nie czuję się już tak zmę-
czona, ale nie uśmiecha mi się spacer w deszczu.
Chwilę trwało, zanim udało się złapać taksówkę.
W końcu rozsiedli się wygodnie w ciepłym aucie,
a Carlos rzekł:
Postaram się tak ułożyć grafik, żebyśmy oboje
NARZECZONA DOKTORA 57
mieli wolny dzień. Mówiłaś, że chcesz zobaczyć ulu-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]