[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Och, babciu Iris, co mam robić? - szepnęła. - Kocham go, ale niszczę
wszystko i jeśli zrobię to ponownie, Adam odwróci się ode mnie na zawsze.
O Boże, jak mogłam być taka głupia? Przecież zawsze starałam się, żeby...
Zawsze chcesz być tą stroną, która zrywa. W ten sposób zapewniasz
sobie poczucie bezpieczeństwa".
Pasikonik znów zaczął atakować teczkę. Iris odruchowo zabrała mu ją.
Wyjęła kartkę i zaczęła czytać od nowa.
Szkarłat jako symbol namiętności, heliantyn szczęścia..."
Popatrzyła na portret. Widniały na nim szkarłat, pomarańcz, słoneczny
żółty.
Na lewym ramieniu miała broszkę z czystego srebra z kopalni w
Comstock. Brosza na prawym została wykonana ze złota wydobytego w
Rainbow".
Brosze również znajdowały się na portrecie, namalowane z zadziwiającą
dokładnością. Na lewym ramieniu złoty kruszec wydobyty w Rainbow. Na
prawym...
Iris zastanowiła się. Coś tu nie pasowało. Znów zerknęła do kserokopii.
Na lewym ramieniu miała broszkę z czystego srebra z kopalni w
Comstock".
Spojrzała ponownie. Broszka na lewym ramieniu była bez wątpienia
złota.
Roześmiała się głośno.
- Ty cierpiałaś na to również! - krzyknęła. - Tak samo jak ja nie potrafiłaś
odróżnić lewej strony od prawej. Pokręciłaś je nawet, opisując suknię
ślubną. Ty...
Zamilkła na chwilę.
- Nie potrafiłaś odróżnić lewej strony od prawej - powtórzyła, powoli
cedząc słowa. - Nigdy nie przemierzyłaś tych tuneli. Kiedy znalazłaś się na
dole, nie skręciłaś ani razu, bo potem nie wiedziałabyś, w którą stronę masz
wrócić. Mogłaś pójść jedynie prosto przed siebie.
Nagle usłyszała głos Adama tak wyraznie, jakby stał tuż za nią: Nadal
istnieje wejście i główny tunel. Podtrzymują go stemple, ale reszta runęła".
Główny tunel.
- A ja uparłam się, żeby przeszukać wszystkie rozgałęzienia -
powiedziała. - Tymczasem od samego początku wystarczyłoby pójść
głównym tunelem. Kawałek welonu przy piątym rozwidleniu wcale nie
oznaczał, że tam skręciłaś. Znaczy to tylko tyle, że szłaś głównym szlakiem
aż do końca.
Obiecaj mi, że nie będziesz więcej penetrowała bocznych tuneli, ani
nawet głównego".
Złapała Pasikonika w ostatniej chwili, bo już szykował się do
przeskoczenia na następny stół.
- Pięć minut - powiedziała, wtulając twarz w jego futerko. - Tylko do
końca głównego tunelu i z powrotem. Jeśli stemple trzymają sufit, nie
będzie to takie niebezpieczne.
Pasikonik wyrywał się i uderzył ją łapką.
- Chodz - powiedziała. - Zaniosę cię do domu. Lena i Harry pewnie już
śpią, ale sama mówiła mi, że mogę wziąć jeepa, kiedy będę potrzebowała.
A akurat teraz, Pasikoniku, samochód jest mi bardzo potrzebny.
Rainbow w środku nocy było ciche i sprawiało nieco upiorne wrażenie.
Iris spodziewała się strażników, ale nie było żywego ducha. Po
wschodniej stronie w świetle księżyca srebrzyła się niesamowicie
przyczepa Adama. Urządzenia wiertnicze rzucały fantastyczne cienie.
Natknęła się jednak na niespodziewane trudności. Wejście do sztolni
zamykała ciężka stalowa pokrywa przypięta kłódkami do wbitych w ziemię
metalowych pali. Iris, klnąc, szamocząc się i łamiąc ostatnie całe paznokcie,
zdołała wreszcie wyciągnąć dwa paliki i podważyć pokrywę.
- Teraz - powiedziała głośno - albo nigdy.
Drabina zniknęła, więc musiała zejść po drewnianym ocembrowaniu
sztolni. Tak jak mówił Adam, główny tunel ocalał, ale stemple zaczęły się
uginać i trochę ziemi spadło na podłogę. Iris skierowała promień lampy
wprost przed siebie.
- Prosto - powiedziała - bez żadnych skrętów. Poszła do końca. W
pierwszej chwili wydawało się jej, że
znów się pomyliła. Na końcu tunelu nie było niczego. Stary kurz mieszał
się z opadłą podczas wierceń ziemią. Z bijącym sercem oświetliła ściany.
Nic.
- Popatrz jeszcze raz - podtrzymywała się na duchu. - Uważnie.
I wtedy zobaczyła odcisk dłoni Tęczowej Narzeczonej odbity w ziemi,
kiedy utwardzała ją po zakopaniu swego skarbu. To była jej prawa ręka.
Powolutku podniosła prawą dłoń i przymierzyła ją do śladu praprababki.
Pasowała idealnie.
Płacz był wyjątkowo niepraktyczny w sytuacji, kiedy trzeba było
wykonywać tak precyzyjne operacje, jak skierowanie światła w to miejsce i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]