[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Donna dostała prezent! - oznajmił Todd.
- Właśnie, a przecież nie ma urodzin ani nic takiego! - dodała Cindy.
- Nie otworzysz? - zapytała mama z uśmiechem.
Dziewczyna uniosła wieczko pudełka i zamarła na widok długich czerwonych róż.
- Jakie piękne! - wykrzyknęła. - Dzięki mamo i tato!
- To wcale nie od nas - powiedział ojciec. Patrzyła na niego jak zaczarowana.
- Nie od was? No to od kogo...?
Pani Kellerman wyjęła z pudełka małą kopertę i wręczyła ją córce.
- Może tu znajdziesz wyjaśnienie zagadki? Donna dała mamie pudło, a sama
otworzyła kopertę.
- Powodzenia na meczu. Twój najwierniejszy kibic - przeczytała.
Serce jej mocniej zabiło. Czyżby to Nick przysłał jej te róże? Ale dlaczego nie
podpisał się imieniem?
- No i...? - zapytała mama, unosząc brwi.
- Nie wiem... - wydukała Donna. - Nie podpisane.
- Wygląda na to, że masz cichego wielbiciela - zauważył tata z uśmiechem.
Pani Kellerman oderwała wzrok od kwiatów. Zmarszczyła czoło.
- Dziwne... Sądziłam, że jest ich tuzin, a tymczasem widzę tylko jedenaście róż.
Ciekawe, czy to w kwiaciarni siÄ™ pomylili?
- Nieważne - powiedziała Donna. - To naprawdę bardzo ładny gest ze strony tego, kto
mi je przysłał. Mam nadzieję, że dowiem się, kto to taki, żeby mu podziękować!
Zabrała pudło do kuchni. Wkładając róże do wazonu wciąż się nie mogła nadziwić.
Miała głęboką nadzieję, że kwiaty są od Nicka. Ale jakim cudem Nick miałby być jej
najwierniejszym kibicem, skoro nigdy nie chodził na mecze i nigdy nie widział jej na boisku?
ROZDZIAA 8
Ekstra! - wykrzyknęła Stephanie, wioząc Donnę do szkoły. - Cichy wielbiciel! Nie
wiesz, kto to taki?
- Hm, miałam nadzieję... - Donna urwała i potrząsnęła głową. - Nie, nie mam
zielonego pojęcia!
- Za to on ma niezłego hopla na twoim punkcie! Wiesz, ile kosztuje tuzin róż?
- I właśnie to jest dziwne. Przysłał mi tylko jedenaście - powiedziała.
- O! Kto wie, może dostał jakiś specjalny rabat? Wszystko jedno, moim zdaniem to i
tak jest szalenie romantyczne. Dopiero będzie, jak dziewczyny o tym usłyszą! Zzielenieją z
zazdrości!
- Wiesz, Stephanie, wolałabym, żebyś nikomu o tym nie mówiła. W każdym razie nie
tak całkiem od razu - poprosiła Donna.
Przyjaciółka spojrzała na nią ze zdumieniem.
- Ale właściwie dlaczego?
- Bo nie chcę, żeby wszyscy zaczęli mi zadawać pytania, na które nie wiem, co
odpowiedzieć. Zatrzymajmy to tylko dla siebie, dobra?
- No dobra, skoro tak chcesz - niechętnie zgodziła się Stephanie. - Ale jak tylko
dowiesz siÄ™, kto to, powiesz mi od razu, zgoda?
- Jasne! - odparła Donna z uśmiechem. - Powiem ci na pewno, jeśli w ogóle się
dowiem.
Wysiadły. Kiedy wchodziły do szatni przy sali gimnastycznej, usłyszały gwar
podekscytowanych głosów. Donna czuła, że jej koleżanki są tak samo jak ona mocno
naelektryzowane tym ostatnim meczem w sezonie. Miała nadzieję, że uda jej się skupić na
grze, zamiast rozmyślać o cichym wielbicielu.
Obie ze Stephanie przebrały się w kostiumy i wraz z resztą drużyny wybiegły na salę.
Donna zauważyła, że jej rodzina jeszcze nie nadjechała. Rozejrzała się po sali, ale żaden z
chłopaków zajmujących miejsca w ławkach nie przyglądał się jej inaczej niż zwykle.
Wzięła piłkę i zaczęła ją odbijać przez siatkę z koleżankami z drużyny. Potem
rozgrzewała się ćwicząc serwy i bloki. Kiedy już były gotowe i rozgrzane, zebrały się przy
trenerze, by wysłuchać ostatnich wskazówek, tymczasem na salę wbiegały już zawodniczki
Ferndale Comets i teraz one zaczęły się rozgrzewać.
Do rozpoczęcia meczu został jeszcze kwadrans. Aawki kibiców coraz szybciej się
wypełniały, a Donna wciąż nie widziała swojej rodziny. Wiedziała, że jeśli nie przyjadą zaraz,
stracą ostatnią szansę na przyzwoite miejsca. Miała nadzieję, że żadne pilne zlecenie nie
zatrzymało ojca. Usiłowała skoncentrować myśli na radach trenera Wilsona i kątem oka
obserwowała wejście.
Nagle ujrzała Cindy i Todda, którzy ściskali zrobione przez siebie pompony. Tuż za
nimi szli mama z tatą! I Nick! W jednej ręce trzymał trzeci pompon domowej roboty, a w
drugiej czerwoną różę!
Serce zabiło jej jak oszalałe. Nick spojrzał na nią, uniósł kwiat wyżej i uśmiechnął się
szeroko. Odpowiedziała mu radosnym uśmiechem.
Stephanie też go dostrzegła.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]