[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wartownika.
 Jak myślisz, Conanie, czy to sam Siptah?  zapytał ktoś.
Conan potrzÄ…snÄ…Å‚ kruczÄ… czuprynÄ….
 Z tego, co słyszałem, Siptah jest stygijskim czarnoksiężnikiem, niczym więcej. Jest
człowiekiem jak ty czy ja, mimo że włada najczarniejszą magią.
 Zatem co to za bestia?  spytał inny pirat.
 Nie wiem  burknął Cymmerianin.  Może jakiś demon, którego Siptah wywołał
z cuchnących głębi piekieł, by strzegł jego wieży przed nieproszonymi gośćmi. Albo należy
do jakiejś potwornej rasy, która poza tym jednym stworem przepadła we mgle dawno
zapomnianych wieków. Cokolwiek by to było, zbudowane jest z krwi i ciała, wobec tego
może umrzeć. Musimy zabić to straszydło, bo inaczej ono wybije nas jednego po drugim albo
zmusi do opuszczenia tej wyspy z pustymi rękami.
 Ale jak mamy go zabić?  zapytał hakonosy Shemita imieniem Abimael.  Nie
wiemy, gdzie jest jego leże.
 Zostawcie to mnie  uciął krótko Conan. Zapatrzył się na skaczące płomienie i
zafascynowała go ich oszalała furia. Zaświtał mu pewien pomysł.
 Z pewnością ten skrzydlaty stwór mieszka w wieży Siptaha. To dlatego ten
człowiek - ptak nie potrzebuje ani drzwi, ani okien.
 Ale wieża zwieńczona jest iglicą  powiedział Abimael.  Czy może być tam
wejście?
 Nie mam pojęcia, ale wieża wydaje się najbardziej odpowiednim miejscem.
Legowisko każdego stworzenia ma wejście, chociaż nie zawsze wiemy gdzie.
 Jeżeli nawet masz rację, to jak dosięgniemy tego przeklętego stwora?  zapytał
Fabio.  My nie umiemy fruwać, a w wieży brakuje drzwi i okien.
Conan skinął głową w kierunku ognia i wyszczerzył zęby. Był to bezlitosny, wilczy
uśmiech.
 Wykurzymy tego diabła  powiedział.
7. ZMIER Z GÓRY
Rankiem ludzie skończyli robotę i teraz zmęczeni, ale nadal czujni, odpoczywali na
plaży. Wykonując rozkaz Cymmerianina ściągnęli z dżungli sterty chrustu i pozbierali całe
drewno wyrzucone na plażę przez fale. Zwalili uschnięte drzewa i porąbali pnie na kłody,
które ułożyli wokół podstawy wieży. Pracowali bez wytchnienia do świtu.
Kiedy niebo na wschodzie zapłonęło czerwienią zapowiadając nadejście nowego dnia,
podstawę czarnej wieży otaczał wysoki krąg spiętrzonego drewna. Kłody, chrust i świeże
gałęzie piętrzyły się na wysokość chłopa. Conan miał nadzieję, że płomienie i kłęby dymu
sprawią, iż żadna żywa istota nie zdoła wytrzymać we wnętrzu wieży.
Z pewnością skrzydlaty stwór, jeżeli naprawdę się tam gniezdzi, wyjdzie i spróbuje
odlecieć, a wtedy piraci zaatakują go w świetle dziennym. W tym celu Conan ustawił
najlepszych łuczników w ten sposób, by mogli ostrzeliwać szczyt wieży ze wszystkich stron.
Wreszcie wstający dzień przybrał morze i niebo szkarłatem oraz złotem. Niespokojne
fale szeleściły na piasku, a mewy zataczały kręgi nad błękitną wodą, wydając chrapliwe
okrzyki. Gdy tylko pierwsze promienie wschodzącego słońca omiotły blanki wieży, Conan
krzyknÄ…Å‚:
 Podpalać!
Piraci wepchnęli żagwie w stos drewna i płomienie niczym zwinne tancerki zaczęły
przeskakiwać z gałęzi na gałąz. Jęzory ognia liznęły czarne kamienie, a wieża zalśniła
złowrogo przed oczami oczekujących widzów. Chmury dymu wirowały nad murkiem i
znikały w wieży bądz ulatywały w lazurowe niebo.
 Dołożyć drewna  rozkazał Cymmerianin.
 Rozkaz!  odkrzyknął z zapałem Abimael Shemita.  Zaraz będziemy go mieli!
 Zobaczymy  warknÄ…Å‚ Conan.  Trzeba czasu, by dym wcisnÄ…Å‚ siÄ™ w takÄ… masÄ™
kamieni. Jeszcze więcej drewna, chłopcy!
Wreszcie jeden z łuczników, krzycząc i machając rękami, wskazał na blanki wieży.
Conan spojrzał w górę.
 Przygotować łuki!  ryknął.
Aucznik wrzasnął, a stojący na szczycie wieży czarnoskrzydły stwór nagle skoczył w
powietrze. Był ogromny. %7ładen ziemski ptak nigdy nie rozpostarł skrzydeł tak szeroko.
Zaśpiewały napięte cięciwy i chyże strzały pomknęły ku unoszącej się w powietrzu postaci,
ale żaden pocisk nie trafił w cel. Stwór zaczął lecieć zygzakiem, jak nietoperz. Tylko magia
mogła sprawić to, że w jego ciele nie utkwił ani jeden pocisk.
Conan patrzył w niebo, mrużąc powieki. Wyraznie widział uskrzydlonego diabła. Był
nagi, a ciało miał blade, chude i kościste. Górna część klatki piersiowej wybrzuszała się jak
ptasi mostek, a po jego obu stronach pęczniały potężne muskuły. Wąska, wydłużona czaszka
była łysa i ukształtowana jak łeb drapieżnego gada. Czarne, skórzaste skrzydła
podtrzymywały niewiarygodnie długie palce, z których dwa zakończone były zakrzywionymi,
ostrymi jak brzytwa szponami.
Demon zwinął skrzydła jak atakujący jastrząb i spadł na łucznika, który właśnie
zakładał nową strzałę. Cymmerianin zaatakował z rykiem wściekłości. Jego kordelas błysnął
w porannym słońcu. Barbarzyńca zadał cios, który powinien był rozłupać czaszkę potwora na
dwoje.
Ostrze pękło tuż przy rękojeści, a na głowie straszydła powstała jedynie płytka rana.
Conan miał wrażenie, że uderzył w niezwykle wytrzymały hełm.
Uzbrojona w pazury stopa śmignęła w kierunku jego piersi. Cymmerianin potężnym
wyrzutem lewego ramienia zbił w bok śmiertelnie grozne pazury i zdzielił demona mosiężną
głowicą złamanego korda. Potwór, ignorując druzgocący cios, zbliżał się z wyszczerzonymi
zębami. Conan wiedział już, że walczy o życie z niezniszczalnym przeciwnikiem. Uderzające
z nadludzką siłą, zakrzywione pazury na stopach i skrzydłach rozdarły skórzany kaftan
barbarzyńcy, jego ramię i rozcięły mu skórę na głowie, zalewając twarz purpurą.
Shemita Abimael miotając przekleństwa, raz za razem rąbał toporem w plecy
skrzydlatego stwora, ale bez rezultatu. Conan z oślepiającą jasnością zrozumiał, że jego życie
może zakończyć się w przeciągu kilku chwil.
Na wpół oślepiony własną krwią walczył dalej. Pozostali piraci wrzeszcząc i
wymachując bronią, pędzili ku niemu ze wszystkich stron. Conan wiedział, że jeżeli wytrwa
jeszcze chwilę, na demona spadnie lawina połyskującej stali i mimo swej nienaturalnej
żywotności, w końcu ulegnie przytłaczającej przewadze.
Nagle straszydło z innego świata pojęło grożące mu niebezpieczeństwo, odskoczyło
bowiem od Conana, odwróciło się i rozpostarło skrzydła. Ale Cymmerianin, opętany
szaleńczą żądzą walki i pierwotną furią, nie cofnął się, a zamiast tego z rykiem wskoczył na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl