[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wzruszyła ramionami.
 Wpadł jej do kominka stary portfel, ponoć jakaś pamiątka.
 Tak, tak, dla takich rzeczy kobiety potrafią poświęcić
wszystko 
nawet zdrowie i życie. Zajrzę do naszej pacjentki jutro rano.
Kiedy lekarz wyszedł, Kurt i Lena usadowili się w fotelach i
długo patrzyli sobie w oczy nie mówiąc słowa. Napięcie
opadło. Czuli, że są u celu. Oczywiście zdawali sobie sprawę,
że jeszcze czeka ich walka, lecz wydawała im się ona
śmieszną igraszką w porównaniu z tym, co mieli już za sobą.
XXII
Max skierował się ze swą paczką do sklepu, gdzie był
zatrudniony, a po drodze powtarzał raz po raz do siebie:
 %7łeby tylko mama nie sprzedała makulatury! %7łeby tylko
nie sprze
dała!
Towarzyszył temu wyraz zmartwienia na tej zwykłe
zadowolonej twarzy. Przyszedłszy na miejsce spytał
właściciela, czy mógłby pobiec do domu i zanieść otrzymane
rzeczy.
 Ale zaraz wracaj, Max  powiedział pryncypał  w
sobotÄ™
wieczór zawsze jest dużo rzeczy do rozniesienia.
 Wrócę migiem  przyrzekł Max i już go nie
było.
Jego matka stała nad balią. Postawił przed nią
paczkÄ™.
148
 Mamo, same ciepłe rzeczy, pico bello! Ale powiedz mi
jedno:
sprzedałaś już makulaturę?
Matka otarła fartuchem pianę z rąk i zaczęła rozsupływać
sznurek.
 Gdzie tam, Max! Czekam, aż będzie więcej, tak z dziesięć
kilo. Max odetchnął głęboko i opadł na drewniany zydel.
 Chwała Bogu, mamo, a już się bałem, że sprzedałaś!
 Dlaczego?
 To długa historia. Nie mam teraz czasu, muszę zaraz
wracać do pracy, lecz opowiem ci wieczór. Zdziwisz się,
mamo. Obejrzyj sobie teraz te piękne rzeczy, które
podarowała nam panna Alving. Dasz mi kromkę chleba?
 Zawsze jesteś głodny, chłopcze  westchnęła.  Nie
dostałeś nic do jedzenia w willi  Berndt"? Przecież często
dostajesz.
 Dostałem, mamo. Ale tak się zdenerwowałem tą
makulaturą, a poza tym ta paczka była taka ciężka... Po
prostu znowu jestem głodny.
Matka nic już nie mówiąc odkroiła kromkę i pociągnęła ją
odrobinÄ… margaryny.
 Masz, synu. A teraz biegnij do pracy.
 Tak, mamo. Adieu! I na miłość boską nie sprzedawaj
makulatury.
Niech nie zginie nawet jedna karteczka, to bardzo ważne!
Matka ze śmiechem pogłaskała go po bujnej czuprynie.
 BÅ‚aznujesz jak zwykle!
 Nie, mamo, wcale nie, w całym swoim życiu nie byłem
jeszcze tak
poważny jak teraz. Przyrzeknij mi, że nic nie zginie.
 Przyrzekam, Max, jeśli ci tak bardzo na tym zależy.
 Naprawdę zależy. Do zobaczenia, mamo.
Popędził jak na skrzydłach do sklepu i tego popołudnia
uwijał się jeszcze zwinniej niż zwykle. Przez całą resztę dnia
nie zdołał się uspokoić, nie mogąc doczekać się końca pracy.
Po zamknięciu sklepu wrócił pędem do domu, gdzie matka i
młodsi bracia jedli właśnie kolację: talerz kartoflanki i do tego
kromka chleba. Potem, gdy bracia leżeli już w łóżkach, usiadł
obok matki i opowiedział, co zdarzyło się tego dnia w willi
 Berndt", a zakończył słowami:
 Kiedy panna Alving powiedziała mi o dokumencie,
myślałem tylko
w kółko:  żeby mama nie sprzedała makulatury".
Matka przysłuchiwała się uważnie, wreszcie spytała
potrząsając głową:
149
 Ale o co właściwie chodzi z tą
makulaturÄ…?
Max niezbyt grzecznie popukał się w
czoło.
 Jeszcze mama nie pojmuje? Przeszukałem cały portfel
i znalazłem
między skórą a wyściółką kawałek pożółkłego papieru.
Myślałem, że wsa
dzono go tam jedynie po to, aby portfel ładnie wyglądał.
WyjÄ…Å‚em go, lecz
nie mogłem odczytać, gdyż było tam coś napisane w jakimś
obcym języku,
i odłożyłem na stertę z makulaturą, a na jego miejsce
włożyłem nowy papier
i przez to wierzch portfela był gładki. Widzisz, mamo, ten
pożółkły papier
to był cenny dokument, z powodu którego panienka Ruth
poparzyła sobie
ręce i bardzo płakała. A ja nie ważyłem się jej pisnąć słowa, bo
nie wiedzia
łem, czy mama nie sprzedała makulatury. Teraz go poszukam
i jutro zaraz
z rana odniosę panience Ruth, to się ucieszy. Ale będę omijał
z daleka tÄ™
czarną, bo jeszcze by mi go wyrwała i wrzuciła w ogień,
diablica! Pójdę do
panienki Ruth całkiem sam i powiem:  Niech już panienka nie
płacze, tutaj
jest ten stary dokument."  I na końcu otrzymam jeszcze
pieniÄ…dze.
Max umilkł wyczerpany długą przemową, po czym rzucił
się do stosu makulatury i zaczął w nim grzebać.
Matka mu pomagała. Rozkładali ostrożnie kartkę po
kartce, wreszcie Max podskoczył do góry z radości:
 Jest, mamo, poznałem po żółtym kolorze! Da mi mama
nowÄ… ko
pertę z papeterii, co to leży w komodzie? Chcę włożyć do niej
dokument,
żeby przypadkiem się nie zniszczył, i tak już jest naddarty.
Matka odszukała papeterię. Z dziesięciu arkuszy listowych
i kopert nie zdążyła jeszcze zużyć nowet połowy. Wręczyła
kopertę synowi, a ten pieczołowicie schował do niej dokument. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl