[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Spędzasz za dużo czasu z ciotką Nettie  powiedziała z wyrzutem, ale nie mogła
powstrzymać się od uśmiechu. Burmistrz Sloane był z natury bardzo sztywny i przyszedł
tylko po to, żeby wszyscy mogli podziękować mu za udział w tym święcie.
Nagle w pobliżu błysnął flesz i Maddie natychmiast poznała fotografa. Był to jeden z
reporterów miejscowego tygodnika. Maddie wiedziała, czyje zdjęcia znajdą się na pierwszej
stronie najbliższego numeru. Burmistrz miał swój stały fotograficzny kącik na pierwszej
stronie każdego numeru  albo ściskał rękę Majora Coopera, albo przyjmował bądz
ofiarowywał fundusze na cele dobroczynne.
 Pójdę jeszcze po lemoniadę  odezwał się Case, wstając.  Przynieść ci coś, Maddie?
 Może być lemoniada  powiedziała, odsuwając pusty kubek po coli.
 Czy ktoś jeszcze ma na coś ochotę?  uprzejmie zapytał Case.
 Pójdę z panem  ochoczo poderwał się Jeff.  Zjadłbym hot doga.
 Jeszcze jednego?  zaśmiał się Case.  Gdzie ty je mieścisz, chłopcze?
 Ma żołądek bez dna  westchnęła Lisa.  Nie da się go zapełnić.
Charlie przeprosił panie i poszedł porozmawiać z kimś przy innym stoliku. Maddie, Jill,
Lisa i Kathy zostały same.
 No więc jak?  odezwała się Lisa, gdy tylko Charlie się oddalił.  Jak to jest w wami?
Jesteście zaręczeni czy nie?
 Ani oficjalnie, ani nieoficjalnie  odparła Maddie.  Spotykamy się, to wszystko.
 Moja droga Maddie, widziałam, jak na siebie patrzycie.
On szaleje za tobą, a ty za nim. Nie próbuj mi wmawiać, że jest inaczej. Więc na co
czekacie?
 To bardzo miły facet, Maddie  westchnęła Kathy.  Na co czekasz?
Co miała im odpowiedzieć? %7łe czeka, aż Case wyzna jej miłość? Aż jej powie, że ceni ją
dla niej samej, a nie dla wartości, które jego zdaniem uosabiała?
Jak mogła im powiedzieć, że co noc tęskni za nim, a zarazem boi się, że znów złamie jej
serce? Jak mogła dać wyraz obawie, że wkrótce znudzi mu się zabawa w dom i zapragnie
nowych przygód?
Niepokoił ją nawet lekceważący stosunek Case a do Coopera i jego ludzi. Może Case nie
przejmuje się nimi, bo tak naprawdę nie zamierza zostać na dłużej w Mitchell s Fork? Co
prawda kupił dom i od nowa go urządzał, ale kto wie... Więc wciąż się martwiła  i czekała.
 Nie możecie tego zrozumieć  mruknęła.
 Ja cię chyba rozumiem.  Lisa spojrzała na nią przenikliwie.  On jest taki... inny niż
wszyscy mężczyzni w tym mieście, prawda?
Maddie bez słowa skinęła głową i spojrzała w stronę bufetu. Case stał w kolejce wśród
rozchichotanych panienek, tęgawych mężczyzn w średnim wieku, młodych ludzi w
baseballowych czapeczkach i matek z małymi dziećmi. Na tle zwyczajnych mieszkańców
Mitchell s Fork prezentował się niepokojąco  wręcz niebezpiecznie. Jak ktokolwiek mógłby
uwierzyć, że Case znajdzie wśród nich miejsce dla siebie?
Szczerze mówiąc, Maddie też nie wiedziała, czy chce w to uwierzyć. Zakochała się po
uszy w tym peÅ‚nym fantazji zawadiace, którego spotkaÅ‚a w Cancún. W mężczyznie, dziÄ™ki
któremu poznała, co to pasja i namiętność. Czyżby naprawdę chciała, żeby się upodobnił do
tutejszych mężczyzn? Czy nie doszła już do wniosku, że pragnie od życia czegoś więcej
ponad to, co może znalezć w ciasnych granicach Mitchell s Fork?
Tymczasem Case wracał już do stolika, z papierowymi kubkami w obu rękach. Kiedy
pochwycił jej spojrzenie, uśmiechnął się jakimś niepokojącym, drapieżnym uśmiechem.
Lisa ma rację, pomyślała Maddie i zadrżała. Case jest inny niż wszyscy mężczyzni, jakich
dotąd znałam.
Usiadł przy stoliku i przysunął się do Maddie. Poczuła falę gorąca, która sięgnęła jej
policzków. Pragnąc ukryć rumieniec przed bystrym okiem kuzynki, Maddie głośno
chrząknęła i powiedziała:
 Pózniej będą fajerwerki.
Case znowu błysnął zębami w uśmiechu.
 Mam nadzieję  powiedział półgłosem.
Lisa zachichotała, a Maddie zrobiła się czerwona jak burak.
Orkiestra zaczęła grać romantyczną balladę. Case wstał.
 Zatańczysz ze mną?
Podała mu rękę i pozwoliła się zaprowadzić na zatłoczony parkiet. Case wziął ją w
ramiona. Nagle cały ten tłum i zgiełk gdzieś się rozpłynęły. Zostało tylko ich dwoje i żar,
który między nimi narastał, kiedy łagodnie kołysali się do wtóru muzyki.
 To był cudowny dzień, Maddie  szepnął jej Case do ucha.  Podoba mi się twoje
miasto, twoje święto i twoi przyjaciele. I kocham...
Nie dosłyszała, co powiedział, choć drżąc wstrzymała oddech. Wszystko zagłuszył głośny
huk i trzask, po którym rozległy się pełne przerażenia okrzyki.
Case zamarł na sekundę, a potem, zostawiając Maddie, popędził w kierunku, z którego
dochodziły te hałasy. Maddie pobiegła za nim, czując, że ma w głowie kompletny zamęt.
ROZDZIAA 11
Arenę otaczały stare, drewniane trybuny. Ludzie powoli zaczynali już się zbierać w
oczekiwaniu na pokaz sztucznych ogni, który miał się rozpocząć za dwadzieścia minut.
Kiedy Maddie dobiegła na miejsce, z przerażeniem spostrzegła, że jedna z trybun [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dirtyboys.xlx.pl